Rok 2015 na blogu i wokół bloga – małe podsumowanie
Rok 2015 był dla mnie bardzo intensywny. I choć nie przełożyło się to na liczbę postów na blogu, mogę śmiało powiedzieć, że był to okres niezwykle ważny. Zapewne gdyby nie sprawy zawodowe oraz inne blogi, które prowadzę w tak zwanym międzyczasie, lista spotkań oraz moich literackich odkryć byłaby znacznie dłuższa. Co się zatem udało w 2015, co nie wyszło, jakie mam plany na ten rok? O tym chciałbym się dziś napisać nieco więcej. Zapraszam do lektury.
Co się udało w 2015 roku?
Pojawiły się pierwsze sukcesy. Na początku 2015 roku zająłem 13. miejsce (na 270 zgłoszonych blogów) w konkursie BLOG ROKU w kategorii Literackie i Kulturalne. Jeszcze bardziej ucieszyła mnie wiadomość, że Okruchy.pl znalazły się na liście blogów rekomendowanych przez Instytut Książki.
Także koniec roku był dla mnie bardzo przyjemny, zwłaszcza w listopadzie, kiedy podczas Targów Książki w Krakowie odbierałem statuetkę Literacki Blog Roku 2015 w kategorii Wybór Internautów. I to nagroda użytkowników serwisu Granice.pl cieszy mnie szczególnie. W końcu to do takich osób mają trafiać moje przemyślenia.
W ubiegłym roku udało się też odbyć kilka interesujących rozmów, m.in. z Mariuszem Urbankiem, znakomitym biografem, Wojciechem Kowalewskim, współtwórcą Małopolskiej Biblioteki Cyfrowej oraz dr Anną Sztaudynger-Kaliszewicz, córką Jana Sztaudyngera. Były też krótkie relacje z warszawskiej edycji Ochmybloga (spotkania blogerów), Warszawskich Targów Książki oraz z gdańskiego Domu Aktora. To spotkanie w Gdańsku zainspirowało mnie zresztą do stworzenia cyklu o niezwykłych hotelach i obiektach noclegowych, w których znajdziecie wiele cennych okazów książkowych.
Jednak najważniejszym wydarzeniem było dla mnie spotkanie w domu Jana Sztaudyngera. Wydarzenie, które mimo ulewnego deszczu ściągnęło do Zakopanego wielu pasjonatów twórczości słynnego poety i fraszkopisa.
Co nie wyszło?
Z uwagi na natłok obowiązków służbowych nie mogłem uczestniczyć w Rocznicowym Czytaniu. Żałuję, bo było to moje małe odkrycie i trzymam mocno kciuki za powodzenie tej akcji w kolejnych latach. Nie udało się też ponownie spotkać z Jaromirem Nohavicą (z uwagi na napięty plan koncertowy artysty). Nie wszedł w życie plan stworzenia rankingu blogów książkowych w oparciu o narzędzie SEMSTORM. Zresztą ubiegł mnie jeden z blogerów (to chyba dobrze, że inspiruję innych do działania), więc nie było sensu duplikować czyichś wysiłków.
Nie udało się przeczytać kilkudziesięciu książek, które kupiłem w antykwariatach lub księgarniach. Nie dotarłem również do Brwinowa i na Stawisko – ale te postanowienia chcę zrealizować w tym roku.
I co dalej?
Pewnie niewiele się zmieni. No może poza faktem, że po odebraniu statuetki Literacki Blog Roku nie muszę już zachęcać wydawnictwa do współpracy. Teraz to one zabiegają o recenzje. Tyle tylko, że świadomie pozostaję blogerem niszowym, który nie recenzuje wszystkiego, co otrzyma od oficyn. Kilka tytułów w ciągu roku to wszystko, co jestem w stanie rzetelnie opracować. Dlatego piszę rzadko, ale staram się wyczerpać temat. Przynajmniej nadal mam wrażenie, że prowadzę bloga, a nie serwis newsowy.
Jak pewnie zauważyliście, największe znaczenie mają dla mnie odnalezione okazy bibliofilskie, jak choćby opisywana w ubiegłym roku biografia Toli Korian. Stąd tak wiele książek oraz unikalnych czasopism z dwudziestolecia międzywojennego trafia ostatnio do mej biblioteki.
Co jeszcze? Mam nadzieję, że w tym roku częściej będę gościł w Koszystej i odwiedzę kilka ciekawych obiektów noclegowych, które kryją wspaniałe księgobiory. Starczy jak na jeden rok, prawda?
fot. Shawn Reza, Pexels
Rozwój to podstawa. Życzę wielu kolejnych sukcesów blogowych :)