Mistrzowie słowa
Chciałem, by ten dzisiejszy wpis miał nieco inny, bardziej świąteczny charakter. Na tę szczególną okazję wyszperałem niezwykły dla mnie skarb – wiersz Jana Sztaudyngera „W Boże Narodzenie”.
Wiersz ten odnalazłem w świetnie zachowanym numerze „Tęczy” ze stycznia 1936 roku.
Więcej
Jeżeli kojarzysz twórczość Tuwima głównie z „Lokomotywą”, no może jeszcze z „Kwiatami Polskimi”, choć raz weź do ręki zbiór „Cicer cum caule, czyli groch z kapustą”. Naprawdę warto.
Czym jest to dzieło? Zrozumie się je, gdy spojrzy się na Tuwima jak na bibliofila i genialnego kolekcjonera przeszłości, zwłaszcza tej XIX-wiecznej.
Więcej
Fraszka jak żona, wymaga zasadniczej wierności. Od czasu do czasu można ją zdradzić, ale zawsze trzeba do niej wracać – powiedział kiedyś Jan Sztaudynger.
Dlatego właśnie postanowiłem wrócić do mojego bloga po kilkumiesięcznej przerwie, by skreślić kilka słów na temat Adama Kadena. Zresztą sam Sztaudynger bardzo cenił sobie tego fraszkopisa. „To był mój mistrz” – powiedział kiedyś o Kadenie! Czytając wspomnienia autora „Piórek” znalazłem jednak pewną niekonsekwencję.
Więcej
Jakiś czas temu wspominałem na łamach tego bloga, że i Sienkiewiczowi zdarzało się od czasu do czasu popełnić jakąś fraszkę lub wiersz.
Znakomity powieściopisarz znany był zresztą także z opowiadania barwnych anegdot.
Ponoć wiele z tych krótkich utworów – układanych często anonimowo – cieszyło się sporym powodzeniem wśród czytelników. Jeden z wierszy Sienkiewicza można znaleźć w tygodniku satyrycznym „Mucha” z 1897 roku.
Więcej
W grudniu skończyłby 90 lat. Ludwik Jerzy Kern, popularny poeta, satyryk, dziennikarz. Jeden z głównych filarów „Przekroju”.
Do redakcji krakowskiego tygodnika przyprowadził go w 1948 roku sam Konstanty Ildefons Gałczyński. „To była w tamtych czasach wielka klasa. Dostać się do „Przekroju” to był los wygrany na loterii” – wspominał Kern. W ciągu paru sekund zdecydował wówczas, że nie wróci do Wyższej Szkoły Teatralnej, ani do łódzkiego oddziału PAP, gdzie krótko pracował, tylko przeniesie się do Krakowa.
Więcej
Zwięzłość to cecha, którą kierowali się w życiu wielcy pisarze i filozofowie. Wiele dowodów na to znaleźć można w literaturze przedmiotu. Oto niektóre z przykładów, wyszperane przez niestrudzonego Mieczysława Grydzewskiego.
Ponoć Bernard Shaw stale miał radzić młodym pisarzom, by byli zwięźli. Raz jeden z pisarzy miał zaczepić Shawa nad brzegiem Tamizy, wyciągnąwszy do niego rękę, powiedział: „Nazywam się Rotschild, proszę pana”. Shaw – nie przerywając przechadzki, odpowiedział mu: „Do widzenia, panu, panie Rotschild”, po czym zwrócił się do swego przyjaciela, który towarzyszył mu w przechadzce: „Oto co znaczy być zwięzłym”.
Więcej
Udało mi się dotrzeć do informacji, że z okazji 40. rocznicy śmierci Jana Izydora Sztaudyngera Poczta Polska w Nowym Sączu wydała pamiątkową kartkę pocztową i okolicznościowy stempel filatelistyczny.
Jak czytamy w Nieregularniku Nieperiodycznym, okolicznościową kartkę pocztową i pamiątkowy stempel filatelistyczny już niedługo można będzie nabyć na Poczcie Głównej w Zakopanem przy ul. Krupówki 20.
Więcej
Media, przynajmniej te internetowe, przypominają dziś o 40. rocznicy śmierci Jana Sztaudyngera, przybliżając w kilku akapitach sylwetkę autora „Piórek”.
W tytule owych wspomnień napisałbym jednak, że był Sztaudynger przede wszystkim człowiekiem renesansu, a nie… fraszkopisarzem PRL-u.
Był przecież autor „Domu mojego” poetą lirycznym, tłumaczem literatury niemieckiej, w tym takich klasyków, jak Goethe (do którego nawiązywał chętnie w swych późniejszych fraszkach) czy Kleist.
Więcej
Jaka jest definicja fraszki? Trudno w kilku słowach zawrzeć staranność formy, jasność wypowiedzi, humor, urodę słowa, obrazowość metafor, lapidarność myśli, nierzadko dydaktyczny czy aforystyczny charakter, a także celną pointę.
I to wszystko zgrabnie podane w krótkiej formie literackiej. Dlatego być może tak mi bliskie są fraszki o… fraszkach, które same w sobie są ilustracją „małej muzy” i najcelniejszą definicją fraszki.
Niedościgłym mistrzem w tym względzie był Jan Sztaudynger. Już same tytuły jego zbiorów są bardzo sugestywne i stanowiły peryfrazę rzeczy bardzo drobnych: Piórka, Puch ostu, Krople liryczne, Wiórki, Supełki. „Moje fraszki bynajmniej nie są tylko satyrą. Są wszystkim. Westchnieniem, dogryzkiem, lirykiem i panegirykiem – bohaterskim okrzykiem i pianką zadumy – mówił autor Rzezi na Parnasie.
Więcej
Mieczysław Grydzewski kilkakrotnie na łamach Silvy powoływał się na publikację „The Live of the Wits”.
Napisał ją niejaki Hesketh Pearson – brytyjski aktor, reżyser teatralny i scenarzysta, który sławę zyskał głównie dzięki pisanym biografiom Szekspira, Oskara Wilde’a, Bernarda Shawa (którego znał ponoć osobiście) czy Conan Doyle’a.
W książce „The Live of the Wits” Person zasypuje czytelnika celnymi aforyzmami wybitnych postaci brytyjskiej polityki, literatury i sztuki. Sądzę, że dla wielu mądrość życiowa połączona z ostrym dowcipem i oryginalnością wypowiedzi może stanowić świetną lekturę, a może i wartość terapeutyczną na dzisiejsze czasy.
Więcej