Adam Kaden: zapomniany mistrz fraszki
Fraszka jak żona, wymaga zasadniczej wierności. Od czasu do czasu można ją zdradzić, ale zawsze trzeba do niej wracać – powiedział kiedyś Jan Sztaudynger.
Dlatego właśnie postanowiłem wrócić do mojego bloga po kilkumiesięcznej przerwie, by skreślić kilka słów na temat Adama Kadena. Zresztą sam Sztaudynger bardzo cenił sobie tego fraszkopisa. „To był mój mistrz” – powiedział kiedyś o Kadenie! Czytając wspomnienia autora „Piórek” znalazłem jednak pewną niekonsekwencję.
Otóż Sztaudynger nie wiedział o tym, że już w 1928 roku Adam Kaden opublikował tomik swoich fraszek (w tymże roku wydal zresztą także zbiór poezji). Tymczasem we wspomnieniach spisanych w 1970 roku (!) przez córkę Sztaudyngera możemy przeczytać: „Wielka szkoda, że dotąd nie ukazał się wybór jego [Kadena] fraszek”.
Stąd wniosek, że musiał to być tomik wydany w niewielkim nakładzie i niezbyt popularny w środowisku. W przeciwnym razie znakomity fraszkopis musiałby wiedzieć od wielu lat o publikacjach swojego mistrza. To oczywiście tylko moje domysły, ale może być w tym sporo prawdy. Zwłaszcza że mój prywatny, świetnie zachowany tomik Adama Kadena (który niedawno udało mi się nabyć w antykwariacie) opatrzony został numerem 14.
Kim był Adam Kaden?
O Adamie Kadenie wiemy w zasadzie niewiele. Antologia Józefa Bułatowicza „Z fraszką przez stulecia” podaje, że był pisarzem i malarzem. Mimo iż od wczesnych lat młodości parał się rysunkiem i malarstwem, studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim najpierw medycynę, później zaś polonistykę. Na tejże uczelni obronił doktorat z zakresu literatury u prof. Ignacego Chrzanowskiego. Jego zainteresowania były jednak bardzo rozległe. Parał się nie tylko historią literatury i sztuki, ale także medycyną, filozofią matematyki. Pisywał satyry, liryki, dramaty, komedie, projektował witraże i meble.
We wspomnieniach Sztaudyngerów wyszperałem, że Adam Kaden był niedocenionym i nieocenionym mistrzem, pełnym zadumy, delikatności, subtelności i wdzięku. Chorował na serce, ubóstwiał kobiety (był trzykrotnie żonaty) i czarną kawę. Był karciarzem i utracjuszem. Ale pochwała Sztaudyngera jest wystarczającą dla mnie rekomendacją. Zresztą niejedną z fraszek Kadena ubóstwiał Jan Sztaudynger. I choć schorowany, potrafił z pamięci cytować te najcelniejsze, na przykład Głębię.
Głębia
– Czasem mię własna głębokość przygnębia.
Mówiła głębia.
– No, no!
Przerwało dno.
Poniżej garść fraszek Adama Kadena, których nie znajdziecie w antologiach
Prawda
– Tak się głęboko chowam w łotrze,
Mówiła prawda, że nigdy nie dotrze.
Lekkomyślność
– Daję ludziom zapomnieć o tem co ich boli!
Mówiła lekkomyślność.
– Ja także, rzekła siła woli.
Kłamstwo
Mówiło kłamstwo: trzymaj się mnie zawdy.
Jestem poręczą nad przepaścią prawdy.
Wiele z tych fraszek ma charakter refleksyjny, moralizatorski i dydaktyczny. Przyznam, że z zaciekawieniem sięgam po tę lekturę, zwłaszcza że wymowa wielu utworów Adama Kadena nadal pozostaje aktualna i bliżej im do aforyzmu niż do satyry.
W książce Andrzeja Kuśniewicza „Moja Historia Literatury”. Autor przyjaźnił się z rodziną Kadena i w książce swej przytacza jeszcze inne „utwory-migawki” Adam. A tutaj o Krakowie:
Gruch-gruch! jak kręgle…
To walą do piwnicy węgle…
Puk-puk o bruk
pukają kroki…
Moje łóżko jest wąskie,
świat – szeroki…
Lub:
Czasami pogłaszczę dywan,
szafę w kącie obejmę.
Rzeczy są takie ciche,
rzeczy są takie wierne.
Dalej:
Wynoszą moje graty, Widok dość ponury.
Fotel tak zwykle godny nogami do góry.
I smutna końcówka:
Kwadracie światła na ścianie!
Z Tobą najcięższe będzie rozstanie…
* * *
Autor przytacza jeszcze inne fragmenty, które mogą być Panu znajome z posiadanego tomiku, zazdroszczę. Kaden jest dla mnie nowością od niedawna jednak w trybie natychmiastowym utkwił w mej świadomości.
Pozdrawiam Serdecznie
Mieszko, Bardzo dziękuję za komentarz i za inspirację. Książka kupiona, często po nią sięgam i do niej wracam. To niezwykłe uczucie poznać aż tak dobrze upodobania i pasje czytelnicze Andrzeja Kuśniewicza. Pozdrawiam!