Anegdoty
Kiedy przeglądałem londyńskie „Wiadomości” w poszukiwaniu informacji na temat Mieczysława Eizenmanna (autora wydanych w 1946 roku „Fraszek wojennych”), natrafiłem na ciekawy artykuł o Gałczyńskim.
Więcej
Dumas opowiada anegdoty o swoim ojcu. Pewnego dnia zastał go zmieszanego, a kiedy mu się dobrze przyjrzał, stwierdził, że ma czerwone oczy: „Ależ ty płakałeś? – Tak… zabiłem przed chwilą Portosa!”
Wyszperane [w:] Edmund i Juliusz de Goncourt, Dziennik, Warszawa 1988
Z zainteresowaniem sięgnąłem po nieznane dotąd zapiski Magdaleny Samozwaniec, które przypadkiem zostały odnalezione po kilkudziesięciu latach od śmierci autorki. W końcu są to wspomnienia pierwszej damy polskiej satyry, notabene córki wybitnego malarza Wojciecha Kossaka oraz siostry Lilki, czyli Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej.
Przyznam, że wzbudzałem mieszane uczucia pasażerów, sięgając, np. w pociągu po lekturę zatytułowaną „Z pamiętnika niemłodej już mężatki”. I w istocie w zapiskach Samozwaniec wiele jest wspomnień o kolejnych mężach, o dziewczęcych żartach i zabawach, o paryskiej modzie lub obyczajowych skandalach.
Więcej
Jak celnie zauważył Mieczysław Grydzewski, autor kultowego zbioru Silva rerum, Jan Śniadecki był wyznawcą jasności i zwięzłości języka.
„Jasność – pisał Śniadecki – jest najpierwszym i najwalniejszym przymiotem mowy, która nie powinna ustępować żadnej innej zalecie. Cokolwiek miałoby tę jasność zmącić, będzie dla języka szkodliwe: „wszystkie niezwyczajnej i nowej fabryki słowa, zatrzymując pojęcie” to nic innego jak „brudy odbierające przezroczystość naszym myślom”.
Rzecz oczywista, iż jednym ze sposobów na osiągnięcie jasności i prostoty przekazu było unikanie zapożyczeń, którymi Śniadecki wyraźnie gardził i nie szczędził autorom krytyki:
Więcej
Wyszperałem dziś anegdotę o Franciszku Karpińskim. Mowa w niej o poprawności językowej, poszukiwaniu rymów, a rzecz na dodatek okraszona została lotną fraszką.
Podstarzały już Karpiński osiadł w majątku ofiarowanym mu przez króla. Choć rzadko jeździł do miasta, chętnie przyjmował u siebie sąsiadów.
Nienawidził jednak polski poeta fircyków „paplających po francusku, a już w owe czasy obficie po całej Polsce rozmnożonych”. Kiedy tylko trafiał się taki w towarzystwie, Karpiński ponoć od razu tracił humor.
Więcej
U Grydzewskiego znaleźć można wzmiankę, że fraszki zajmowały czasem głowę autorowi Trylogii.
Choć Sienkiewicz układał je anonimowo, wierszyki te cieszyły się ponoć nie mniejszym powodzeniem niż jego powieści historyczne.
Kiedy przed przyjazdem Mikołaja II do Warszawy w 1906 roku zastanawiano się nad sposobem przyjęcia cara, Sienkiewicz celnie i lapidarnie rzecz zilustrował:
Więcej