Pierwsza dama polskiej satyry o Boyu…
Z zainteresowaniem sięgnąłem po nieznane dotąd zapiski Magdaleny Samozwaniec, które przypadkiem zostały odnalezione po kilkudziesięciu latach od śmierci autorki. W końcu są to wspomnienia pierwszej damy polskiej satyry, notabene córki wybitnego malarza Wojciecha Kossaka oraz siostry Lilki, czyli Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej.
Przyznam, że wzbudzałem mieszane uczucia pasażerów, sięgając, np. w pociągu po lekturę zatytułowaną „Z pamiętnika niemłodej już mężatki”. I w istocie w zapiskach Samozwaniec wiele jest wspomnień o kolejnych mężach, o dziewczęcych żartach i zabawach, o paryskiej modzie lub obyczajowych skandalach.
Ale znalazłem tam na szczęście także wiele ciekawostek i anegdot o ikonach polskiej literatury i kultury. Przewijają się tam takie nazwiska, jak Tuwim, Słonimski, Marian Hemar, Boy-Żeleński, Jacek Malczewski, Stanisław Przybyszewski, no i ukochana siostra Magdaleny – Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, która – podobnie jak w innych jej książkach, właściwie nie schodzi z pierwszego planu.
Interesujące jest to, co Magdalena Samozwaniec pisze o Krakowie i o Boyu właśnie. Jej zdaniem w atmosferę ówczesnego Krakowa wdarł się marazm i smutek, jak sama pisze – infekcja smutku. Na szczęście tę zatęchłą atmosferę „rozbiła bomba „Zielonego Balonika”. Rozbił ją oczywiście Boy – pisze Samozwaniec – swymi śmiałymi „Słówkami”, w których bezlitośnie tępił nie tylko mieszczaństwo, ale też krakowską arystokrację”.
Tadeusz Boy-Żeleński nie darmo podpisywał się, niby dla kawału, „Boy-Mędrzec”. Był mózgiem owego stęchłego i zarazem zwariowanego Krakowa.
Magdalena Samozwaniec
Jak się okazuje Wojciech Kossak codziennie chodził na spektakle „Zielonego Balonika”, wywołując przy tym nie lada zgorszenie wśród tamtejszego „towarzystwa”. Nie wypadało bowiem czytać wówczas książek Boya, jego felietonów, ani tym bardziej zapraszać do domu. „Terror był do tego stopnia rozpowszechniony – pisze autorka – że bratanica Boya bała się mówić w szkole, że to jej rodzony stryj!”.