Grzebanie w stogu siana, czyli Press ocenia blogi książkowe
Uwielbiamy rankingi, plebiscyty i zestawienia. Po pierwsze tego typu inicjatywy są niezwykle użyteczne i mają wartość instruktażową – powstają, by czytelnicy mieli pewną orientację w danym zagadnieniu. A rankingi w mediach branżowych temu właśnie służą. Po drugie – sami lubimy przecież porządkować rzeczywistość.
Nikt więc nie kwestionuje konieczności publikowania list rankingowych, nawet jeśli te wywołują emocje. Nikt nie zaprzecza, że TOP listy motywują, zachęcają do rywalizacji, a także pozwalają (przynajmniej w pewnym stopniu) zarysować obraz badanego zagadnienia. I tego też oczekiwałem od miesięcznika „Press”, który jak co roku publikuje ranking blogów o książkach.
Na początek słówko o tym, jak powstała lista najbardziej wartościowych blogów książkowych według pisma Press. Zaproszeni jurorzy (w kilku przypadkach znamienite osobistości) oceniali witryny na podstawie takich kryteriów, jak pomysł na bloga, wartość merytoryczna, poziom wpisów, design oraz aktywność i interaktywność. W każdym z kryteriów można było zdobyć maksymalnie 30 punktów.
Oznacza to, że nawet jeśli poziom wpisów nie był zadowalający, autor bloga mógł „nadrobić” braki punktami za design, aktywność i interaktywność oraz sam pomysł. Żaden z blogów nie zdobył maksymalnej liczby 150 punktów. Lider zestawienia miał ich 133, a blog zamykający stawkę 106 punktów.
Definicja bloga książkowego i kryteria oceny
Czego mi zabrakło w tym zestawieniu? Po pierwsze precyzyjnej definicji bloga książkowego. Co zdaniem jurorów jest blogiem o książce, a co nim nie jest? Czy w tym pojęciu zawiera się też blog kulturalny albo blog literacki? A jeśli ktoś pisze o filmie, książce i teatrze, czy to zalicza się do blogów o książkach czy nie? Czy blogi profesjonalne (np. pisarzy czy bibliotekarzy) są z tej rywalizacji wyłączone? Czy blog, który powstał pół roku wcześniej ma szansę rywalizować o miejsce w TOP15?
Nie mam też pojęcia, jakie blogi były brane pod uwagę na etapie preselekcji. Z informacji podanej w rankingu dowiadujemy się jedynie, że spośród 260 witryn jurorom przedstawiono do oceny 61. W kolejnym etapie na krótkiej finałowej liście znalazło się 26 blogów. Co wiemy na ich temat? Niewiele. Znamy tylko liczbę. Nie wiemy natomiast, które z nich znalazły się poza finałową piętnastką i dlaczego (nie wiemy na przykład ile punktów dzieliło je od finałowej piętnastki).
Blogosfera książkowa według miesięcznika Press
Zanim jednak omówię sam ranking, chciałbym na chwilę zatrzymać się przy wstępie do tego zestawienia, gdzie Press stara się wprowadzić czytelnika w świat książkowej blogosfery w naszym kraju. Już pierwsze dwa akapity zarysowują jej obraz. Ponury obraz.
Otwierając sierpniowy numer miesięcznika Press dowiesz się, że jurorzy musieli się przedzierać przez setki stron, by w końcu dotrzeć do tych wartościowych. Książkowi blogerzy to nierzadko osoby „bez umiejętności pisania, a czasem i bez znajomości ortografii”. Kolejną bolączką książkowej blogosfery są tak zwane patronaty (czyli recenzje tytułów w zamian za darmowy egzemplarz).
„Cóż, może to żałosne, ale chyba skuteczne” – konkludują autorzy zestawienia. Tyle w temacie. Oto obraz blogosfery książkowej według specjalistycznego miesięcznika branżowego zamknięty w dwóch akapitach. Press jest bardzo oszczędny w słowach jeśli idzie o ogólne zarysowanie tematu, co – poza tzw. patronatami – wyróżnia blogosferę książkową, jak ją można sklasyfikować, jak wygląda „statystyczny profil blogera” (ile ma lat, o czym pisze najczęściej, jakie tematy podejmuje, jak często publikuje wpisy na blogu, w jakich serwisach społecznościowych jest aktywny, jak dba o promocję bloga, etc.). Lektura kilkuset blogów poddanych selekcji i ocenie mogła przecież przynieść ciekawe konkluzje i wnioski. Mogła, ale nie przyniosła.
Jak uporządkować wiedzę o blogach książkowych?
Brakuje mi w tym zestawieniu próby uporządkowania blogów książkowych według jakiegoś klucza – tematu (blog o książkach dla dzieci, komiksach, literaturze faktu), wieku autora (blog nastolatków i blog dorosłych), wieku bloga (blog początkujący vs. blog dojrzały – jak w blogach firmowych u Dominika Kaznowskiego) czy poziomu zaawansowania – tu można by wprowadzić podział na blogi profesjonalne (polonistów, bibliotekarzy, ludzi pióra) oraz blogi amatorskie.
Oczywiście, zdaję sobie sprawę z tego, że żadna klasyfikacja blogosfery nie będzie idealna. Zawsze znajdą się bowiem witryny, które nie poddadzą się prostemu podziałowi. W końcu wiele stron prowadzonych przez miłośników książek ma charakter interdyscyplinarny, wiele z nich z czasem ewoluuje, przekształcając się np. z bloga stricte recenzenckiego w blog kulturalny albo nawet portal o książkach. Odnoszę jednak wrażenie, że blogosfera książkowa jest bardziej złożona i rozdrobniona niż blogosfera kulinarna czy podróżnicza. I jeśli ranking miesięcznika Press ma stanowić swego rodzaju barometr zmian zachodzących w tym obszarze, to chyba należałoby mu się przyjrzeć uważniej.
Nikt nie mówił, że będzie lekko
O tym, że próba klasyfikowania blogosfery książkowej nie jest łatwa przekonują się sami blogerzy. Uczestniczą lub są typowani do różnego typu zestawień, list i rankingów. Często są wrzucani do jednego worka z blogami literackimi, kulturalnymi, czasem przychodzi im walczyć o miejsce w kategorii Pasje i zainteresowania. Wiele z tych spontanicznych inicjatyw nie wytrzymuje próby czasu i znika po kilku edycjach. Wówczas co aktywniejsi blogerzy sami próbują zestawić i uporządkować najciekawsze blogi książkowe.
Przechodząc do samego rankingu, chciałbym poruszyć kilka kwestii. Dziwi mnie na przykład, że jego autorzy chwalą wyróżnione blogi za zakładkę Sklep (czy naprawdę cechą, która ma świadczyć o unikalności i wyjątkowości bloga może być możliwość zakupu gadżetów online?) lub za przeniesienie komentarzy na Facebooka (czy nie lepiej dyskusję z czytelnikami prowadzić na własnym blogu, i wówczas używać do tego Facebook Connect lub Disqus?).
Co ciekawe, w rankingu znalazły się blogi książkowe, które cechuje „nikła interaktywność” lub brak aktualizacji (w TOP15 znajduje się blog aktualizowany średnio raz w miesiącu). Nie do końca zrozumiałe jest też dla mnie umieszczenie w zestawieniu bloga prowadzonego przez anonimową osobę.
Idźmy dalej. Czytając opisy najbardziej wartościowych blogów w Polsce AD 2015 nietrudno natrafić na takie komentarze jurorów: „ciekawie ale bez szału”, „poziom wpisów niespecjalny”, „rzetelnych informacji zdecydowanie za mało”. Czy z blogosferą książkową jest naprawdę aż tak źle? Czy w gąszczu kilkuset blogów nie sposób znaleźć takich, co do których nie ma większych merytorycznych zastrzeżeń? Czy jurorzy mają aż taki problem z wyborem, że poziom wpisów nie stanowi najważniejszego kryterium?
Na dodatek – mimo że w jury zasiadał szef Agencji Social Media – całą kwestię tworzenia wokół bloga społecznościowego ekosystemu sprowadzono wyłącznie do Facebooka. Jakby nie było w Polsce innych kanałów, takich jak Instagram, Twitter, Pinterest czy Google Plus. A może tam blogerzy książkowi nie istnieją? Czy któryś z jurorów to zbadał?
Co z tym rankingiem?
Żeby była pełna jasność: nie kwestionuję samej idei rankingu. Uważam, że to świetny pomysł, zwłaszcza jeśli zabiera się za to prasa specjalistyczna. W końcu kto jak nie Press powinien śledzić i rejestrować dynamiczny rozwój nowych mediów, w tym także blogów. Nie chodzi mi też o ostateczny wynik rankingu. Szanuję wybór jurorów. Znajdują się w nim, w zdecydowanej większości, witryny wartościowe i godne polecenia.
Marzy mi się po prostu, by ktoś w końcu podjął wysiłek sklasyfikowania i zdefiniowania blogosfery książkowej. Aby znalazł odpowiednie kryteria oceny i proporcje pomiędzy wartością merytoryczną wpisów, a designem i innymi czynnikami mającymi wpływ na miejsce w zestawieniu.
Być może zaproszenie do udziału w tej inicjatywie blogowego autorytetu – Natalii Hatalskiej, Pawła Tkaczyka czy Maćka Budzicha – podniosłoby prestiż rankingu oraz przedstawiłoby pełniejszy i bardziej wyrazisty obraz blogosfery książkowej w Polsce. Może wówczas, gdy odpowiednio dobierze się kryteria i proporcje, zbada witryny za pomocą obiektywnych narzędzi (np. alexa, semstorm, brand24, sotrender), poszukiwanie najlepszych blogerów książkowych nie będzie przypominać już – jak implikuje Press – „grzebania w stogu siana w poszukiwaniu igły”…
fot. schani (foter.com)
Dziękuję za wspomnienie o Brand24
Dziękujemy za wzmiankę o SEMSTORM. Gdyby autorytety pokusiły się na stworzenie rankingu z chęcią podejmiemy się współpracy i dostarczenia danych :)
Marzy mi się to samo, ale póki co, blogosfera książkowa to przede wszystkim ekipa, której wysiłek można opisać legendarnym już „reckę napisałaś miodzio” i która czyta wszystko, co im wydawnictwa i autorzy podsuną, oczywiście wystawiając laurki. Może to i daleko posunięte uogólnienie, ale czasami mam wrażenie, że ta metka ciąży wielu blogerom.
Trafne spostrzeżenia. Szkoda tylko, że przekopali tylko kilkaset. Powoli zaczynam badania nad blogosferą książkową i ginę w prawie dwóch tysiącach blogów… a i tak na pewno nie znam przynajmniej połowy (zakładam, że aktywnych jest ponad 4 tys.). Jak z takiej liczby wyłonić najlepsze? Osobiście uważam, że liczba wejść i komentarzy o niczym nie świadczy. Mnie bardziej interesuje wygląd, styl pisania, lektury, wiek autora, czas istnienia, częstotliwość publikowania, ilość zamieszczonych recenzji, przeprowadzonych wywiadów itp.