• Blog o książkach i kulturze
  • O mnie
  • Blog
  • Poszukuję
  • Opinie
  • Współpraca
  • Prywatność
  • Cookies
  • Kontakt
Okruchy.pl
Okruchy.pl
Blog o książkach wyjątkowych
  • Home
  • Czytam
  • Spotkania
  • Roztrząsania
MENU CLOSE back  

Jan Sztaudynger we wspomnieniach córki. Rozmowa z Anną Sztaudynger-Kaliszewicz (cz. I)

You are here:
  1. Home
  2. Spotkania
  3. Jan Sztaudynger we wspomnieniach córki. Rozmowa z Anną Sztaudynger-Kaliszewicz (cz. I)

Z Anną Sztaudynger-Kaliszewicz, doktorem socjologii, córką Jana Sztaudyngera, rozmawiam o twórczości autora „Piórek”, o miejscach, do których się przywiązywał i które opisywał w swych tomikach, o wielkiej przyjaźni z Czechami, a także o opiece nad spuścizną tego niezwykłego poety i fraszkopisa.

Ann Sztaudynger Kaliszewicz

Anna Sztaudynger-Kaliszewicz (fot. Piotr Kasperczak)

Piotr Kasperczak (Okruchy.pl): – Jan Sztaudynger nie debiutował wierszem lub fraszką, tylko artykułem w czeskiej prasie. Zresztą sporo było tych czeskich akcentów w życiu Pani ojca.

Anna Sztaudynger-Kaliszewicz: – Jan Sztaudynger miał bardzo duży sentyment do Czechów. Zaczęło się od przyjaźni moich dziadków z Wlastimilem Hofmanem. Potem była do końca życia przyjaźń z moim ojcem, panowie zmarli w tym samym 1970 roku, pomimo dużej różnicy wieku. Zresztą Hofman – który dla podkreślenia swojej polskości zaczął już w młodości pisać swoje imię przez „W” (a nie po czesku przez V), zawsze podkreślał, że jest Polakiem.

Była to bardzo ciekawa historia, bo rodzicami Hofmana byli Polka i Czech. Hofmanowie spędzili w Czechach początkowe lata małżeństwa. Umówili się wówczas, że starszy syn Stanisław będzie Polakiem, a ten młodszy Czechem. Stało się odwrotnie, bo młodszy, Wlastimil zamieszkał w Polsce i stał się Polakiem. Szkoda, że dziś tak małe jest zainteresowanie tym ciekawym artystą w naszym kraju.

Ważną postacią w jego życiu był Jerzy Karasek ze Lvovic – Czech, arystokrata, który swoje, pewnie dość znaczne środki, przeznaczył na kolekcjonowanie dzieł sztuki, w tym przede wszystkim obrazów polskich malarzy. Po jego śmierci w Muzeum Literatury w Warszawie, oglądałam kolekcję Jerzego Karska. Jeżeli Ciebie to interesuje, pokażę Ci później katalog z tej wystawy. Także ta przyjaźń z Czechami długo owocowała.

– Chciałbym zapytać o Stanisława Jerzego Leca. Czy był dla ojca inspiracją czy raczej konkurentem?

– Dla mnie każdy z nich był na swój sposób genialny. Każdy z nich był jednak tak różny, że tam nie można było mówić o konkurencji. Lec pisał głównie prozą, genialne aforyzmy, myśli nieuczesane. Sztaudynger natomiast pisał ulotne „Piórka”. Fraszki, w których potrafił tak opisać sprawy damsko-męskie, że może by je czytać na lekcjach uświadomienia seksualnego (śmiech). W końcu do miłości można podchodzić z pewnym dystansem i poczuciem humoru. Ileż było samobójstw z powodu zawodów miłosnych. A jest taka fraszka ojca:

Głupi z miłości się zabija,
A mądry wzgardzi i omija.

– Ale chyba można znaleźć wspólny mianownik dla ich twórczości. Chociażby fraszki o charakterze refleksyjnym, bardziej lirycznym z rewelacyjną puentą, które zbliżały poniekąd Jana Sztaudyngera do Lecowskich utworów o charakterze aforystycznym…

– Były takie liryczne fraszki o miłości. Na przykład:

Mam żal do ciebie, czemu
Przyśniłaś się innemu.

Znasz piękniejszy przepis na scenę zazdrości? (śmiech).  Albo:

Nigdy mi nie odmówiły
Te, które mi się śniły.

Bardzo lubię też tę liryczną fraszkę ojca:

W miłości

W miłości właśnie cenię
Niedoświadczenie.
Miłość nie jest kunsztem.
Miłość jest wzruszeniem.

Kiedyś w łódzkim Klubie Dziennikarza przy Piotrkowskiej 96 dziennikarze zaczęli „przyciskać” ojca na temat fraszek erotycznych. Powiedział, że jego ulubioną fraszką i najpiękniejszym obrazem dziewczyny jest Pensjonarka:

Właściwy człowiek
Od spuszczania powiek.

Jan Sztaudynger

Jan Sztaudynger (fot. prof. Julian Aleksandrowicz)

– A jaka jest według pani najpiękniejsza fraszka ojca?

– Strasznie lubię tę, wyszukaną już po śmierci ojca:

Wyrosła mi lilia

Wyrosła mi lilia
Pod oknem w ogródku.
Lecz skąd się wziął smutek.
Nie sadziłem smutku.

– Ale najpiękniejszą fraszką Jana Sztaudyngera – według Leca – była tak naprawdę jego córka, czyli Pani.

– To był żart Leca, dla mnie bardzo miły, a dla taty uszczypliwy. Skwitował to fraszką:

Najłatwiej popaść w błąd,
Gdy błąd ma główkę blond.

– Porozmawiajmy o innych fraszkopisach, którzy działali wtedy, kiedy pisał Jan Sztaudynger…

– Mój ojciec cenił innych fraszkopisarzy. I przyjaźnił się z nimi. Bardzo lubił fraszkę Ludwika Pugeta:

Podział cnotami

Miłość mu dała
Wiarę mu dała
Lecz przy nadziei
Sama została.

Cenił też twórczość Jana Czarnego, wybitnego fraszkopisarza i plastyka. I oczywiście Leca.

Pamiętam taką fraszkę Leca:

Najlepiej się czuję w teatrze
Gdy nie słucham i nie patrzę.

– Wróćmy do Jana Sztaudyngera. Ojciec mieszkał i tworzył w różnych miastach…

– Proszę pana, mój ojciec miał cudowny charakter. Zawsze przywiązywał się do miejsca, w którym mieszkał. Zawsze temu miejscu poświęcał uwagę, i pisał o tych miejscach. Niektóre rozstania przeżywał bardzo dramatycznie. Czytał pan „Szczęście z datą wczorajszą”, więc wie pan, jak bardzo był przywiązany do dziadków i do Myślenic.

– Zacznijmy zatem od Krakowa.

– Ojciec urodził się w Krakowie i jego twórczość poetycką w dużym stopniu była związana z tym miastem. Jest taki wspaniały wiersz opublikowany w „Krakowskich Piórkach”.

Kocham Kraków. Nie wstydzę się tego wyznać.
Choć właściwie wstydliwa to rzecz wyznanie miłości.
Wierzę, że w trąbce mariackiej w pieśń się zamienia ojczyzna.
I w krew mej krwi, i w kość moich kości.

Ale równocześnie dostrzegał ojciec też wady i kiedy fraszki o Krakowie zaczęły ukazywać się w „Dzienniku Polskim”, za czasów, kiedy redaktorem naczelnym był Stanisław Witold Balicki, późniejszy wiceminister kultury, krakowianie strasznie się na ojca obrażali i mówili, by ten przenosił się do Warszawy.  Ojciec „załatwił” to jedną fraszką:

Kraków to pryzmat

Kraków to pryzmat,
Przez który pięknieje ojczyzna.

Choć powstawały i takie fraszki:

Kraków Krakowem nazwali,
Gdy pierwszego zakrakali.

Cudowne u ojca było więc to, że te jego zamiłowania do miejsc i ludzi nie przesłaniały mu oczu, by nie móc piętnować pewne słabości czy nawet wady. Sztuką jest śmiać się, ale jednocześnie doceniać, a także wybaczać.

– O Krakowie powiedzieliśmy. Wiemy też, że dzieciństwo i wczesną młodość Jan Sztaudynger spędził w Myślenicach, które opisał we wspomnieniach „Szczęście z datą wczorajszą”. Ojciec prawie przez 10 lat mieszkał w Poznaniu. Sporo wtedy wydał.

– No tak, wszystkie tomiki przedwojenne ojciec wydał w Poznaniu.

– Zatem, można powiedzieć, że był to jeden z najważniejszych okresów w jego życiu. I to w Poznaniu właśnie poznał swoją przyszłą żonę, w Wydawnictwie Św. Wojciecha, gdzie debiutował.

– Zapomniał pan dodać, że i córeczka mu się urodziła w Poznaniu (śmiech).

– Dokładnie. Pani wówczas przyszła na świat.

– W każdym mieście, w którym dłużej mieszkał, powstawały kolejne tomiki wierszy. W Poznaniu został wydany – napisany w Krakowie i Myślenicach – debiutancki tomik „Dom mój”, a także „Ballady poznańskie” czy „Kantyczki śnieżne”. O Wrocławiu ojciec napisał „Strofy wrocławskie”, o Szklarskiej Porębie sporo wierszy znajdziemy w tomiku „Puch ostu” i we wspomnieniach zawartych w „Chwalipięcie”. W Zakopanem powstały „Piórka z gór”, a w Łodzi „Łatki na szachownicy”.

tablicaŁódź, ul. Żwirki 1c m. 6, gdzie mieszkał Jan Sztaudynger (fot. Piotr Kasperczak)

– Włożyła Pani ogromną pracę, by przez te lata zebrać pamiątki po ojcu tu w Zakopanem.

– Opuścił pan w tym miejscu dwie ważne osoby, ojca Jana Sztaudyngera i Zofię Sztaudyngerową. Udało nam się zgromadzić rękopisy, maszynopisy, bogatą korespondencję ojca, zdjęcia i mnóstwo pamiątek. Proszę pamiętać, że dwukrotnie dorobek Jana Sztaudyngera przepadł nam w 1939 i 1944 roku. Drewniany dom Koszysta wymaga odpowiednich zabezpieczeń oraz stworzenia muzeum ojca z prawdziwego zdarzenia. Naród czyta, książki się rozchodzą, ludzie się radują, a my jesteśmy w opałach.

– Co mogą zrobić miłośnicy Jana Sztaudyngera, by jakoś wesprzeć tę inicjatywę?

– Przede wszystkim mogą kupować książki ojca. Mogą też zapisać się do Stowarzyszenia Fraszka im. Jana Sztaudyngera, którego celem jest m.in. opieka nad spuścizną ojca oraz pogłębianie wiedzy o twórczości i działalności Jana Sztaudyngera. Uważam, że ten drewniany góralski dom powinien zostać w dalszym ciągu gniazdem rodzinnym i równocześnie archiwum i miejscem pełnym śmiechu, żartu i pogody ducha.

 

Posted on 31-08-2015Spotkania4 komentarze
Tags:Jan SztaudyngerLudwik PugetStanisław Jerzy Lec
FacebookshareGoogle+shareTwittertweet

Piotr Kasperczak - miłośnik dobrej książki w pełnym tego słowa znaczeniu. Uwielbia szperać w antykwariatach w poszukiwaniu literackich smaczków. Z bibliofilskim zapałem kolekcjonuje pierwsze wydania tomików poetyckich oraz książki z autografami największych polskich poetów i pisarzy. Z pasją odkrywa mniej znane historie ludzi pióra. Nie recenzuje, raczej przybliża co ciekawsze publikacje, starannie omijając aktualne listy bestsellerów. Nade wszystko odkurza cenne perły literackiej miniatury.

Powiązane wpisy

letnie-festiwale-2019
Letnie Festiwale Literackie 2019 – przegląd najważniejszych wydarzeń
12-07-2019
big book festival
Najważniejsze festiwale i wydarzenia literackie 2018
17-05-2018
arthotel
Wrocławski Art Hotel. Tu aż kipi od sztuki
30-11-2017

4 myśli o “Jan Sztaudynger we wspomnieniach córki. Rozmowa z Anną Sztaudynger-Kaliszewicz (cz. I)”

  1. 31-08-2015 at 19:07
    awiola

    Muszę przyznać, że nie wiedziałam, że Jan Sztaudynger mieszkał w Łodzi. Często przechodzę ulicą Żwirki, muszę zobaczyć na własne oczy tą tablicę. Dużo ciekawego się dowiedziałam z tego wywiadu, ekstra.

  2. 04-09-2015 at 23:03
    Piotr (Okruchy.pl)

    awiola, warto zajrzeć na ul. Żwirki. Miłośnicy twórczości Jana Sztaudyngera mają nadzieję, że kiedyś będzie tu nie tylko tablica pamiątkowa, ale że w dawnym łódzkim mieszkaniu poety powstanie muzeum z prawdziwego zdarzenia.

  3. 05-08-2016 at 12:57
    Karolina

    Willa Koszysta to miejsce wyjątkowe.

  4. 06-08-2016 at 06:08
    Krzysztof Gruszewski

    Szanowna Pani całe swoje dorosłe życie, a dobijam 70 spędziłem z fraszkami i bajkami Pani ojca. Co więcej zaraziłem nimi wiele osób w tym mojego siostrzeńca i syna kuzynki mojej żony, który zaraził swoją ciotkę. Zostałem zmuszony do wypożyczenia jej mojej ulubionej książki, czyli pani wspomnień o ojcu „Chwalipięta czyli rozmowy z Tatą”.
    Pozdrawiam Panią serdecznie i życzę spełnienia marzeń.

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola wymagane są oznaczone *

Mozesz uzyć tych tagów i atrybutów HTML: <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

wyczyśćWyślij komentarz

Zapraszam Cię do podróży po krainie mniej znanych tekstów literackich, a także anegdot i opowieści o poetach i pisarzach.

Okruchy.pl to odrobina kultury przyprawiona subiektywnym spojrzeniem na te książki, których nie znajdziecie w aktualnych listach bestsellerów.

Zapraszam do lektury.

Literacki Blog Roku 2015

Blog roku 2015

Kategorie
  • (2)Aforyzmy
  • (6)Anegdoty
  • (16)Ciekawostki
  • (16)Cytaty
  • (23)Czytam
  • (9)Fraszki
  • (8)Konkursy satyryczne
  • (16)Mistrzowie słowa
  • (35)Roztrząsania
  • (28)Spotkania
Ostatnie komentarze
  • xpil o Gdzie oddać książki? 15 sprawdzonych pomysłów
  • Kaper o W poszukiwaniu polskiego odpowiednika angielskiego weekendu
  • Kajt3k o Gdzie kupować tanie książki? Kilka praktycznych wskazówek
  • Anna o Gdzie kupować tanie książki? Kilka praktycznych wskazówek
Polub blog na Facebooku
@ Copyright 2009-2018 by Piotr Kasperczak, Okruchy.pl.
    Blog Okruchy.pl korzysta z plików cookie w celu realizacji usług, zgodnie z Polityką prywatności.

    Korzystając ze strony zgadzasz się na używanie cookie, zgodnie z ustawieniami przeglądarki.Akceptuję Więcej
    Polityka Prywatności

    Necessary Always Enabled

    x
    Okruchy.pl

    Cześć! Witaj na moim blogu!

    Chciałbym, żebyś tu wracał(a).
    Zadbam o to, przesyłając Ci najnowsze wiadomości ze świata literatury :)

    Zero spamu. Wysyłka raz w miesiącu.
    Wypisz się w dowolnej chwili.