Anne Fadiman, „Ex libris” i jej radosna erudycja
Za każdym razem, gdy siadam do kolejnej książki o książkach, z ołówkiem w ręku i wypiekami na twarzy uważnie przeglądam każdą ze stronic, szukając ciekawostek, anegdot, celnych podpowiedzi, cytatów i literackich wskazówek. Ale nigdy jeszcze z taką rozkoszą nie śledziłem barwnych opowieści na temat naszych czytelniczych nawyków.
Anne Fadiman pokazała, jak „uwodzić się nawzajem książkami”. Faktycznie. W „Ex libris. Wyznania czytelnika” można dostrzec autentyczną radość czytania i spełnioną, wręcz fizyczną miłość do książek. Nigdy z takim ubawieniem nie czytałem opowieści o literaturze, pełnych erudycyjnych spostrzeżeń, błyskotliwych uwag, okraszonych sporą dawką ironii i humoru.
Nawyki czytelnicze kształtuje dom
Anne Fadiman miała to szczęście, że wychowała się wśród książek. Jej rodzice posiadali w domu siedem tysięcy tomów, a ojciec, Clifton Fadiman, był ponadto krytykiem literackim i korektorem, na tyle sumiennym, że znaki korektorskie stawiał nawet na menu w odwiedzanych restauracjach. W takim domu nie tylko kolekcjonuje się książki, ale też wspólnie z rodziną je czyta i rozmawia o nich. Nic więc dziwnego, że na kartach tej książki znalazło się wiele takich spostrzeżeń:
„Moja córeczka ma siedem lat, i czasami słyszę, jak rodzice innych drugoklasistów narzekają, że ich dzieci nie lubią czytać. Kiedy odwiedzam ich domy, pokoje dziecinne pękają w szwach od drogich książek, ale pokoje rodziców są puste. Te dzieci nigdy nie widzą swoich rodziców przy lekturze, jak ja oglądałam moich przez wszystkie dni dzieciństwa”.
„Ex libris” Anne Fadiman znakomicie się czyta przy dobrej kawie.
Książka to nie toster
Urzekł mnie też stosunek pisarki do książek i to, z jakim sentymentem i czułością o nich pisze. Książka to nie to toster – zauważa autorka, pokazując, jak ważny jest bliski kontakt z lekturą – jej wygląd, zapach, dotyk. Co Fadiman uważa za istotę czytania? „Nie chęć nabycia nowej książki, ale to, jak podtrzymujemy związki ze starymi, tymi, które przebywają z nami już od lat, z tymi, których faktura, barwa czy zapach stały się nam tak bliskie, jak skóra naszych dzieci”.
Jak ważne są owe intymne relacje z książką niech świadczy fakt, że dopiero po pięciu latach małżeństwa autorka wraz z mężem (warto dodać pewien drobiazg, że George Howe Colt również jest pisarzem) postanowili przejść „na wyższy poziom intymności” i… połączyć w końcu swoje księgozbiory. A nie było to łatwe, zwłaszcza jeśli przyjmie się, że literaturę piękną podzieli się według narodowości, a dalej angielską uporządkuje się chronologicznie, a amerykańską – alfabetycznie.
No i co zrobić z dubletami? Jeśli podobnie jak Anne Fadiman „lokuje się w książkach sentymenty” doprawdy trudno zrezygnować z któregokolwiek z egzemplarzy lub iść na kompromis. Sprawa nie jest prosta, gdy okazuje się, że złe umiejscowienie „Burzy” Szekspira może grozić rozwodem… Ale zaślubiny księgozbiorów to dopiero przedsmak tego, co możecie przeczytać w kolejnych esejach amerykańskiej pisarki.
Czy w książkach robić ośle uszy? Jakie nieprzyzwoite książki podkradało się rodzicom z półki. Co zrobić z książkami otrzymanymi od krewnych i znajomych? Jakie książki umieścić na Specjalnej Półce? Jaki sposób kochania książek wybrać: dworski czy namiętny? Czym jest bibliofagia? Na te pytania odpowiedź znajdziecie w esejach Anne Fadiman.
Miłość do książki z odzysku
W każdym akapicie widać tę niezwykłą fascynację i bezwarunkową miłość do książki, zwłaszcza do książki z odzysku, pełnej plam, kleksów, podkreśleń i zagiętych rogów. I dlatego właśnie „dziewiętnaście funtów starych książek to przysmak co najmniej dziewiętnaście razy większy niż funt świeżego kawioru”! Oddajmy jeszcze na chwilę głos autorce:
„Niepokalane pierwsze wydania wielbionych przez kolekcjonerów rzadkich książek – bez glos, podpisów, ekslibrisów – dziś napawają mnie chłodem. W marginesach nauczyłam się widzieć gminne pastwisko literatury, gdzie żerować może każdy – im gęściej, tym weselej. W istocie czuję się nieswojo tylko wobec książki o nierozciętych stronach”.
Każdy miłośnik dobrej książki zapewne odnajdzie swój ulubiony esej. Mnie najbardziej ujęły:„Moja Specjalna Półka” – z przejmującą opowieścią na temat Roberta Falcona Scotta oraz „Być Tam” – esej o zwyczaju czytania książek w tych miejscach, które one opisują. Na deser zostawcie sobie „Lektury zalecane” z całkiem zgrabną listą książek o książkach rekomendowanych przez samą autorkę.
To niebywałe, ale „Ex libris. Wyznania czytelnika” z satysfakcją czyta się od przysłowiowej deski do deski. Z nie mniejszą radością niż same eseje pochłonąłem nawet Przedmowę i Podziękowania. Jednak jest w tej książce coś jeszcze, co doceni polski czytelnik – mianowicie genialne „Dopowiedzenia” Jana Gondowicza, bez których lektura „Ex librisu” mogłaby się okazać niepełna i nie zawsze jasna. Oto pierwszy z brzegu przykład takiego Dopowiedzenia.
Orwell: „Księgarnia to jedno z niewielu miejsc, gdzie można się kręcić przez długi czas nie wydając pieniędzy”. Na podstawie tego eseju podejrzewano Orwella o dziwne rzeczy, bo wyznawał, że lubi brać do łóżka wiktoriańskie czasopisma dla dziewcząt.
Sami widzicie, że świetnie wpisuje się w klimat książki, gdzie erudycja idzie w parze z humorem oraz ironicznym dystansem. Justyna Sobolewska pisząc o „Ex libris” użyła zresztą trafnego określenia – „radosna erudycja”. To niezwykle rzadkie połączenie. Z tym większą radością polecam tę pozycję i z pełnym przekonaniem uważam, że powinna stać na Specjalnej Półce każdego mola książkowego.
===
Anne Fadiman, Ex libris. Wyznania czytelnika, Świat Literacki, Izabelin 2004
Oj tak dom i rodzice to podstawa do wychowania czytelnika