Pociąg do książek, czyli jak działa dworcowa biblioteka we Wrocławiu?
Wbrew ponurym statystykom dotyczącym czytelnictwa i powszechnemu narzekaniu na to, że Polacy nie czytają, na każdym kroku dostrzegam ludzi pochylonych nad lekturą. Słyszę też o coraz to nowych miejscach adresowanych do miłośników książek.
Jak grzyby po deszczu pojawiają się kolejne kluboksięgarnie, kawiarnie nazywane mniej lub bardziej górnolotnie literackimi, hotele i apartamenty z własnym księgozbiorem, a także niebanalne biblioteki. Tym ostatnim przyglądam się z coraz większym zaciekawieniem. Tym bardziej, że nowe biblioteki otwierane są nierzadko w miejscach dość nietypowych – w centrach handlowych lub dworcach.
I dlatego postanowiłem zajrzeć do Filii nr 12 Miejskiej Biblioteki Publicznej we Wrocławiu. Trafić tu nietrudno, jeśli znajdziecie się w holu wrocławskiego dworca, wystarczy odnaleźć schody ruchome, które zawiozą was na pierwsze piętro. A stąd już dwa kroki do miejsca, gdzie można odetchnąć przed dalszą podróżą, przejrzeć prasę, zagrać z dzieciakami w grę planszową, posłuchać audiobooka lub sięgnąć po książkę ulubionego autora.
Muszę przyznać, że dworcowa biblioteka zrobiła na mnie wrażenie. Cała przestrzeń została ciekawie zaprojektowana (zachowano oryginalny układ pomieszczeń z uwagi na historyczną wartość obiektu) i przypomina apartament. Znajdziecie tu wygodne kanapy i fotele, 5 stanowisk komputerowych, stoliczki i pufy dla najmłodszych, pokój sztuki dla dorosłych.
Chodząc między regałami, natraficie też na kuchnię literacką, gdzie mieści się niezwykła kolekcja literatury dawnej dla dzieci z lat 1945-1990. Jak mi powiedziała Daria Waszczuk, kierownik Filii nr 12 Miejskiej Biblioteki Publicznej we Wrocławiu, literatura dawna dla dzieci to swoista podróż sentymentalna do czasów dzieciństwa dla starszych czytelników.
To prawdziwy raj dla miłośników książek. Ale nie brakuje audiobooków, gier planszowych, czasopism oraz filmów. Na uwagę zasługuje też kolekcja 1,5 tysiąca tytułów komiksów japońskich. Co ciekawe, w bibliotece istnieje Manga cafe – klub skupiający młodzież zainteresowaną kulturą Japonii. Organizowane są liczne warsztaty (m.in. z tworzenia komiksu, origami czy kaligrafii) oraz pokazy wschodnich sztuk walki.
Na szczęście nie tylko miłośnicy mangi mogą liczyć na dodatkowe atrakcje. W bibliotece organizowane są zajęcia z edukacji szkolnej i przedszkolnej. We wrześniu natomiast ruszają warsztaty z zakresu edukacji artystycznej skierowane do młodzieży.
Aktywnym miejscem jest też wspomniana wcześniej Kuchnia literacka, w której odbywają są spotkania autorskie. Być może w najbliższym czasie powstanie – jak na dworcową bibliotekę przystało – kolekcja książek na temat kolejnictwa.
Świetnie zaaranżowane wnętrza, bogate zbiory liczące ponad 20 tysięcy woluminów, tematyczne pomieszczenia adresowane do konkretnej grupy odbiorców, liczne wydarzenia i spotkania autorskie – to tylko część powodów, dla których warto spojrzeć na świat z pierwszego piętra wrocławskiego dworca PKP. Byłem, polecam i będę tu wracał. Naprawdę warto!
Czytają, ale nie masowo :) jest nas prawie 40 milionów. Statystyki nadganiają też uczniowie. W moim mieście były w centrum dwie księgarnie takie duże i jedna „specjalistyczna”. Specjalistyczna została, a jedna duża została zamieniona na kebab, druga zmieniła lokalizację na spółkę z obuwniczym. Czytelnictwo leży i kwiczy – popatrzmy na debatę publiczną /dominuje FB i jakieś tam „tłitery” – kłócą się i jedna wielka ściema. Gdzie ideały ? Pozostały w książkach. A tych co mają je na ustach jakoś co i raz kompromituje życie, a oni nic z tego sobie nie robią. Mało jest autentycznych autorytetów. Mądrych ludzi. Mędrców.
Mnie również zachwyciła wrocławska biblioteka. Zamiast bez sensu siedzieć na dworcu czekając na swój pociąg, spędziłam przyjemnie czas czytając i przeglądając prasę w czytelni. Nieszczęsny trend łączenia dworców z centrami handlowymi należałoby zastąpić / uzupełnić o coś podobnego :-)