Jak Karpiński rymu szukał
Wyszperałem dziś anegdotę o Franciszku Karpińskim. Mowa w niej o poprawności językowej, poszukiwaniu rymów, a rzecz na dodatek okraszona została lotną fraszką.
Podstarzały już Karpiński osiadł w majątku ofiarowanym mu przez króla. Choć rzadko jeździł do miasta, chętnie przyjmował u siebie sąsiadów.
Nienawidził jednak polski poeta fircyków „paplających po francusku, a już w owe czasy obficie po całej Polsce rozmnożonych”. Kiedy tylko trafiał się taki w towarzystwie, Karpiński ponoć od razu tracił humor.