Okruchy.pl na Ochmyblogu
Ostatnie tygodnie były niezwykle wyczerpujące. Ale udało się, mimo natłoku spraw zawodowych, znaleźć odrobinę czasu na spotkania, które zawsze wnoszą wiele pozytywnej energii i pozwalają ładować akumulatory. O jednym z takich spotkań chciałbym Wam dziś opowiedzieć.
Pierwszy raz miałem okazję gościć w warszawskiej edycji spotkania Ochmyblog adresowanego do blogerów i vlogerów. Organizatorami tego cyklicznego wydarzenia są Ilona Patro, Maciek Budzich, a także Ania i Kuba Górniccy (Nie wszyscy wiedzą, że to właśnie projekt Szukając Witkacego Podróżnickich zainspirował mnie, by ruszyć w Polskę śladami Jana Sztaudyngera).
Ale wróćmy do Ochmybloga. To taki nieformalny klub dyskusyjny, w którym blogerzy i vlogerzy rozmawiają o swoich pasjach. A ściślej – o tym, jak blogować, jak inspirować i zachęcać do lektury, jak być unikalnym i oryginalnym, jak interesująco pisać i wpływać na gusta innych. Przyznam, byłem dość sceptycznie nastawiony do tej idei. Jak się okazało, zupełnie niesłusznie. Nie chodzi to bowiem o klub wzajemnej adoracji, lecz o bezpośrednie relacje, szukanie nowych kontaktów i rozwiązywanie problemów związanych z funkcjonowaniem naszych blogów.
I tak kilkanaście osób z różnych, czasem bardzo odległych światów (od branży fashion, przez eventy, przepisy kulinarne, emocje, literaturę i kulturę, po deskorolki i psie sprawy) potrafiło nie tylko dyskutować przez cztery godziny, ale także wzajemnie się wspierać, podpowiadać, co warto poprawić lub skąd czerpać pomysły. Niezwykłe jest na przykład to, że dwudziestoparoletni Maciek, który na spotkanie przyjechał na deskorolce, zastanawiał się, jak wśród swoich rówieśników można mówić o fraszkach i promować krótką formę literacką.
Spośród wszystkich projektów, o których usłyszałem na spotkaniu największe wrażenie zrobił jednak na mnie blog Czujczuj, w którym Olga Ślepowrońska zabiera swoich czytelników w wielki i trudny świat małych Kurdów, Romów, Tatarów czy Czeczenów. Dla tych dzieciaków Olga robi wiele dobrego, organizując choćby warsztaty emocjonalne. Na czym one polegają? Oto, co pisze blogerka: Edukacja emocjonalna to trochę jak dostarczenie ciału witamin. Nie chodzi tu o terapię. Dajemy przestrzeń, by nazywać emocje. Uczymy, jak okazywać je w dobry (dla siebie i otoczenia) sposób. Już samo zdanie sobie sprawy, że inni czują, jest bardzo istotne.
Był więc czas na szczerą dyskusję, burzę mózgów i profesjonalne porady i zalecenia. A wszystko w luźnej, acz kulturalnej atmosferze. Nic więc dziwnego, że zadowolony, z głową pełną pomysłów wróciłem do domu.
fot. Marcin Perfuński, autor bloga Pan Kulturalny
Dziękuję bardzo! Z uwagą czytam o Nohawicy! Bardzo ciekawy blog :)