Nocleg w artystycznym klimacie, czyli spotkanie w Domu Aktora
Z Heleną Mielewczyk, managerem Domu Aktora rozmawiam na temat niezwykłego miejsca w Gdańsku, w którym wypoczynek można łączyć z zamiłowaniem do sztuki. Miejsca, do którego się wraca, bo w ulubionym apartamencie cierpliwie czeka nie dokończona jeszcze książka.
Helena Mielewczyk, manager Domu Aktora (fot. Piotr Kasperczak)
Piotr Kasperczak – Skąd pomysł, by w Gdańsku stworzyć miejsce, w którym można wypocząć i jednocześnie obcować ze sztuką?
Helena Mielewczyk – Początkowo Dom Aktora był tylko pensjonatem, ale ze względu na zamiłowanie do sztuki współwłaściciele postanowili połączyć swoje pasje z firmą, którą założyli ponad 20 lat temu. Wiktoria Kusińska i Zdzisław Miodowski – współwłaściciele, od kilkudziesięciu lat wspierają rozwój kultury w Gdańsku, aktywnie uczestnicząc w różnych projektach, zarówno związanych z malarstwem, muzyką, jak i literaturą. Często wspierają różnego rodzaju akcje Gdańskiego Towarzystwa Przyjaciół Sztuki, będąc głównym sponsorem.
Największą wartością dodaną jest zaprezentowanie gościom Domu Aktora dzieł zaprzyjaźnionych z nami artystów.
– Dzieła sztuki znajdziemy nie tylko w recepcji czy jadalni, ale także w pokojach i apartamentach…
– Rzeczywiście dużo grafik, m.in. Czesława Tumielewcza, Zbigniewa Blekiewicza, Ewy Kowalskiej- Matuszewskiej czy Cezarego Paszkowskiego można zobaczyć tuż przy recepcji. Część z nich przedstawia zabytki Trójmiasta. Nasi goście mają możliwość nabycia akwafroty, metalorytu czy innej grafiki i zabrania jej jako pamiątki z pobytu w Gdańsku. Na parterze spotkamy też kilka rzeźb i obrazów aktualnej wystawy. Zależy nam, aby goście również mogli podziwiać obrazy w naszych pokojach, więc dekorujemy ich wnętrza dziełami naszych pomorskich artystów.
– Jeśli już jesteśmy przy pokojach, każdy z nich jest inaczej zaaranżowany, każdy ma też swą muzyczną nazwę…
– Dom Aktora to dwie kamienice na Głównym Mieście. Mamy i duże apartamenty, i całkiem małe pokoje, a nazwy przypisane są właśnie do ich powierzchni. Przypasowując nazwy do pokoi brano pod uwagę kilka kryteriów: krótkie i miłe brzmienie oddające nastrój wnętrza. Grandioso – to nasz największy apartament, Allegro – rodzinny, pogodny i przestrzenny, Furioso – najmniejszy, a jednak milutki pokój. Nazewnictwo zawdzięczamy współwłaścicielowi, który od młodzieńczych lat związany jest z muzyką, jest absolwentem studiów muzycznych. Ciekawostką może być, że przyjaźnił się również z Czesławem Niemenem. Przez długie lata pracował jako dyrektor w Teatrze Miniatura.
– Wróćmy na chwilę do wystawianych tu dzieł sztuki. Które z nich można kupić?
– Ze względu na duże przywiązanie do niektórych dzieł sztuki, części z nich nie sprzedajemy, mimo że nasi goście często wyrażają swoje zainteresowanie nimi i chęć zakupu. Mam tu na myśli na przykład rzeźby Marii Żelskiej i Anny Strzelczyk. Zdarzają się też artyści, którzy mimo wystaw, za namową swoich bliskich, nie wyceniają i nie wystawiają na sprzedaż swoich obrazów. Przykładem mogą być prezentowane obecnie obrazy Andrzeja Wiśniewskiego. Najczęściej sprzedajemy grafiki wystawione przy recepcji wspomnianych wcześniej artystów.
– A jakie jest zainteresowanie wystawianymi pracami w Waszej galerii?
– Zainteresowanie wernisażami jest ogromne, szczególnie wśród mieszkańców Gdańska. Bardzo często wystawiamy obrazy osób, które mają już za sobą 45-lecie, nawet 50-lecie twórczości. Największą sympatią darzy nas starsze pokolenie artystów, a wśród zaproszonych pojawiają się osoby towarzyszące im od początku twórczości. Przykładem może być zorganizowany przez nas tej zimy wernisaż Hugona Laseckiego, który prawie 59 lat temu ukończył Technikum Sztuk Plastycznych. Pojawiło się u nas kilka pokoleń, w tym również jego studenci ze swoimi dziećmi. Mieliśmy okazję wysłuchać wierszy artysty w wykonaniu aktorki Joanny Kreft-Baki.
Cieszymy się, że przedstawiana sztuka łączy różne pokolenia i stwarzamy naszej, również starszej (nawet po 90-tce) społeczności, okazje do wspólnego obcowania ze sztuką i artystami.
– Skoro mowa o wernisażach. Na jakie atrakcje mogą liczyć osoby, które będą się wybierać do Gdańska w najbliższym czasie?
– W najbliższym czasie planujemy wernisaż 8 grafików z Danii. To drugie już spotkanie z artystami z tego kraju. Dwa lata temu mieliśmy okazję prezentować dzieła trzech Dunek: E.Stiel, K.Gissel, L.Christiansen. Tym razem zaprezentujemy dzieła sztuki: J. Roegilds, L. Skovgaard, M. Loefgren, A. Bjoerneboe, D. Martus, M.B. Skovgaard, J. Buchreitz, T. Moeller. Mogę już dziś zaprosić 5 maja na g. 18 na wernisaż, a wystawa potrwa do 8 maja. Natomiast 14 maja otwieramy wystawę twórczości wielokrotnie nagradzanej Ewy Matuszewskiej-Kowalskiej.
– W hallu zauważyłem też dwa duże regały z książkami. Czy goście często sięgają po pozycje z Waszej biblioteczki?
– Zdarza się, że goście przeglądają książki i cieszą się, jeśli uda im się odnaleźć jakąś ciekawą pozycję. Nie tylko w biblioteczce, ale również w pokojach można znaleźć coś ciekawego. Przy tym pytaniu przypomina mi się nasza stała klientka, która przez długi okres, wracając do nas, życzyła sobie tylko jeden pokój (Rondo), w którym czytała dostępną tam książkę.
– Z tego co mówiłaś wcześniej, macie bardzo wielu gości, którzy z uwagi na szczególną atmosferę tego miejsca chętnie do Was wracają.
– Dom Aktora to nasz „DOM”, do którego przychodzimy zawsze zadowoleni. Nasi goście to czują. Niektórzy pracownicy są tutaj od kilkunastu lat, rekordzistką była pani Zosia, która jako recepcjonistka w wieku 87 lat przepracowała u nas 21 lat. Powracający do nas goście widzą te same postacie i czują, że przyjechali do miejsca i ludzi, których już wcześniej poznali. U nas czas stanął w miejscu – tu można się wyciszyć, odpocząć od codziennego zgiełku i wpaść w zadumę.
– Czy aktorzy, muzycy, pisarze, słowem – artyści – także korzystają z możliwości wypoczynku w Waszym obiekcie?
– Tak, artystom przysługuje 20 procent zniżki na nasze noclegi, ale jesteśmy otwarci dla wszystkich.
– Czy pamiętasz jakiś szczególny obraz, który utkwił Ci w pamięci?
– Pamiętam pewien nietypowy wernisaż, który został zorganizowany po raz kolejny dla Jana Sołeckiego. Wiele lat temu, po pierwszej wystawie tego artysty, zostaliśmy obdarowani nietypowym obrazem. Wisiał on w jednym z apartamentów, gdzie zdarzało się, że nasi goście odwracali go do ściany. Coraz częściej goście nam zgłaszali swoje niezadowolenie. Zwyczajnie nie mieli ochoty na niego patrzeć. Mieliśmy kilka pomysłów, co z nim zrobić, ale ostatecznie postanowiliśmy zorganizować nową wystawę, gdzie podczas wernisażu nastąpiła wymiana na obraz orła w pastelowych kolorach.
– Co przedstawiał ten pierwszy obraz?
– Starszą kobietę, stojącą w oknie i spoglądającą na pustynię… Dla niektórych było to przygnębiające, dla niektórych tylko smutne, a innych straszyło. Osobiście podoba mi się nowy obraz, ale tak kontrowersyjnej wystawy nie mieliśmy i od tamtej pory nie mamy skarg na pobyty gości z tego apartamentu.
– Co najbardziej lubisz w swojej pracy i co daje Ci największą satysfakcję?
– Uwielbiam swoją pracę i mimo że pracuję tu tylko dwa lata, to czuję się jakbym uczestniczyła w życiu Domu Aktora od zawsze. Oczywiście początki były trudne, ponieważ współwłaściciele powierzyli mi zadanie zarządzania hotelem, w którym pracownicy mogliby być moimi rodzicami czy nawet dziadkami. Zmiany, które wprowadziłam były ogromne, ale charakter został ten sam, a nawet zaczęliśmy bardziej podkreślać naszą nietypową, domową atmosferę i polską gościnność.
Praca w naszej branży jest niesamowitą przygodą, czuję się, jakbym grała jedną z głównych ról w niekończącym się i ekscytującym serialu, gdzie nasi goście pojawiają się, wprowadzą trochę nowości i na chwilę znikają.
– Co najchętniej robisz po pracy?
– Po pracy chętnie spędzam czas ze swoim dzieckiem, a wieczorami jeżdżę na rolkach lub gotuję.
– Dziękuję za rozmowę.