Dzień otwarty w domu Jana Sztaudyngera
Spotkania w domu Jana Sztaudyngera to nie lada gratka dla wielbicieli twórczości słynnego poety i fraszkopisa. Kto nie miał okazji przyjechać do Zakopanego w ubiegłym roku, mógł teraz nadrobić zaległości i w wyjątkowych okolicznościach przyrody poznać historię rodzinnego domu Sztaudyngerów, gdzie w latach 1955-1970 mieszkał i tworzył autor „Puchu ostu”.
Od lewej: Anna Sztaudynger-Kaliszewicz, córka poety oraz wnuczka, Dorota Sztaudyger-Zaczek
Ubiegłoroczne spotkanie – mimo niesprzyjającej aury i rzęsistego deszczu – cieszyło się tak dużym zainteresowaniem, że trzeba było pomyśleć o wydarzeniu cyklicznym. Nic dziwnego, bo zwiedzanie Koszystej, oglądanie pamiątek i rękopisów w przemiłym towarzystwie córki i wnuczki słynnego poety i fraszkopisa dla każdego miłośnika literatury stanowi wydarzenie niezwykłe i niezapomniane.
Dlatego gdy tylko przyjeżdżam do 100-letniego domku pod Skocznią, chłonę każde słowo i staram się zapamiętać każdy fakt, każdą fraszkę czy anegdotę nawiązującą do twórczości Jana Sztaudyngera. A dom ten aż kipi od takich literackich drobiazgów i szczegółów (w końcu poeta słynął z zamiłowania do tego, co małe i drobne), które – po pobycie w Koszystej – układają się w głowie w przepiękną kulturową i artystyczną mozaikę.
Paweł Winsczyk recytuje odnalezione wiersze Jana Sztaudyngera
Pogodna i uśmiechnięta pani Ania Sztaudynger-Kaliszewicz, córka poety, mówiła podczas powitania, że cieszy się z każdej duszy, która przybyła na to spotkanie. Pani Ania przypomniała, że ukazało się w sumie 65 książek, nie licząc oczywiście druków bibliofilskich. Większe wydawnictwa zostały wydane już po śmierci Jana Sztaudyngera. – Moja mama żyła jeszcze 19 lat i cały ten czas poświęciła pielęgnowaniu pamięci o moim ojcu, dbaniu o ten dom rodzinny Sztaudyngerów i odczytywaniu ze szkłem powiększającym i dwoma parami okularów rękopisów mojego ojca – wspominała córka poety.
Przeczytaj także: Jan Sztaudynger we wspomnieniach córki. Rozmowa z Anną Sztaudynger-Kaliszewicz
Gospodyni Koszystej mówiła, że stale spotyka się z zainteresowaniem twórczością Jana Sztaudyngera i to jest największa radość, jaka może spotkać córkę poety. Wielokrotnie podkreślała jednak, że największa w tym zasługa jej matki, która poświęcała wszystkie siły, by wspierać Jana Sztaudyngera. Zwłaszcza w trudnych momentach, m.in. w okresie stalinowskim, w którym poeta nie wydał żadnej książki, jego żona, Zofia Sztaudynger, wspierała go i dodawała mu siły.
Konkurs na recytowanie fraszek wzbudzał duże zainteresowanie i radość gospodyni spotkania
Wdzięczność żonie za to wsparcie poeta wielokrotnie okazywał czy to w dedykacjach (swoją książkę „Marionetki”, wydaną w 1938 roku we Lwowie, zadedykował żonie) czy we fraszkach. Pani Ania przypomniała kilka z nich. Mnie najbardziej podobała się ta:
Zofia z Jankowskich. Moja żona.
Mymi skrzydłami jej ramiona.
Opowieściom o historii domu Koszysta nie było końca. Ale był też czas na recytowanie twórczości Jana Sztaudyngera. Wiersze zarówno te młodzieńcze, jak i późniejsze, znane, ale także i te odnalezione recytowali Paweł Winsczyk oraz Emilia Nagórka-Łakomik i Piotr Łakomik (oboje są aktorami Teatru im. S. I. Witkiewicza). Szczególnym dla mnie wyróżnieniem było przeczytanie odnalezionego w przedwojennej prasie literackiej wiersza „W Boże Narodzenie”, o którym pisałem już na moim blogu.
Później przyszedł czas na konkurs fraszek oraz czytanie przez uczestników wybranych utworów ze zbioru „Krople liryczne”. Każdy mógł wygrać koszulkę z fraszką Jana Sztaudyngera lub książkę wydaną nakładem Wydawnictwa Literackiego. Warto dodać, że oficyna ta ma spore zasługi w propagowaniu twórczości poety i od wielu lat pięknie wydaje kolejne dzieła Jana Sztaudyngera.
Anna Sztaudynger-Kaliszewicz podpisuje książki
Goście mieli też szczególną sposobność, by obejrzeć stałe wystawy biograficzne. Pierwszą „Kobiety ważne w życiu i twórczości Jana Sztaudyngera” stanowiły pamiątki z prywatnego archiwum rodziny Sztaudyngerów. Druga wystawa pochodziła ze zbiorów Muzeum Historii Fotografii w Krakowie i po raz pierwszy została zorganizowana w stulecie urodzin poety.
Spotkanie odbyło się 26 listopada 2016 roku przy wsparciu Burmistrza Miasta Zakopane oraz Stowarzyszenia „Fraszka” imienia Jana Sztaudyngera. Słowa uznania należą się niestrudzonej Joannie Staszak, Naczelnik Wydziału Kultury UM Zakopane, która wspiera społeczne inicjatywy kulturalne oraz systematycznie pomaga Stowarzyszeniu imienia Jana Sztaudyngera w realizacji celów statutowych. Największy wkład w organizację spotkania włożyły – córka poety, Anna Sztaudynger-Kaliszewicz oraz wnuczka, Dorota Sztaudyger-Zaczek. Pięknie dziękuję za gościnę i okazaną życzliwość. Życzę dużo sił i zdrowia obu Paniom i już teraz piszę się na kolejne spotkania.
fot. @ Paweł Budz
Bardzo mi miło, choć tą drogą pośrednią, uczestniczyć w tym wzruszającym spotkaniu. Najlepsze życzenia dla Obu Pań.