Różowa Kukułka, czyli o pewnym kabarecie „istotnie literackim”
Przeglądając poznańskie czasopisma z lat 30. ubiegłego wieku natrafiłem na wzmianki o niejakiej Różowej Kukułce. Zaintrygowany tematem, zacząłem uważnie przyglądać się publikacjom, które pokazują w zasadzie, jakie były początki kabaretu literackiego w Poznaniu.
I choć nazwa „Różowa Kukułka” pewnie niewiele Wam mówi, to już nazwiska artystów zaangażowanych w ten projekt godne są odnotowania. O niektórych z nich świat dowiedział się znacznie później (byli wówczas początkującymi pisarzami), a o innych wyjątkowych talentach już zdążył zapomnieć. Stąd pomysł, by odkurzyć krótką historię Różowej Kukułki, której twórcy starali się tworzyć w duchu Zielonego Balonika i dawnych kabaretów francuskich.
Co ciekawe, największy wpływ na jeden z pierwszych poznańskich kabaretów literackich mieli artyści związani z… Krakowem. Ale od początku.
Ludwik Puget – herszt szajki
Różowa Kukułka powstała 5 marca 1932 roku w Poznaniu (a nie jak podaje wikipedia w 1930). Twórcą tego niezwykłego klubu literackiego był Ludwik Puget (Puszet), znany rzeźbiarz, malarz i historyk sztuki. Był także satyrykiem, związanym przez wiele lat z artystami kabaretu Zielony Balonik, dla których pisał fraszki i tworzył lalki.
O początkach Różowej Kukułki w dość barwny sposób wspomina jej pomysłodawca:
„(…) w popielcowy wieczór zebrało się u mnie grono przyjaciół. Zaprosiłem ich do omówienia w sekrecie pewnego projektu. W tej pracowni na czwartem piętrze magistrackiego domu przy ul. Berlińskiego, niby spiskowcy trzech kantonów na szczycie Rütti, malarz, grafik, kompozytor, literat, pianista i rzeźbiarz zaprzysięgli przy żytniówce, że zwyciężą martwą nudę i wykukają w Poznaniu wiosnę artystów głosem wiosennego ptaszka”.
Występ kabaretu Różowa Kukułka w pracowni Ludwika Pugeta w Krakowie
(fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe)
Twórcy kabaretu – jak na artystów przystało – obrali sobie pseudonimy. Hersztem całej „szajki” (tak się zresztą lubili nazywać) był Aretnino, czyli Ludwik Puget. Pomysłodawca wziął więc na siebie sprawy organizacyjne oraz „lansowanie towarzyskie Kukułki”.
Artur Maria Swinarski – Knock-Out
Drugą ważną osobą był Knock-Out, czyli Artur Maria Swinarski. Ten poeta, dramaturg i satyryk w charakterystyczny dla siebie sposób wspominał, jak to „stary samiec z Zielonego Balonika (…) usiadł na jajach i wylągł Różową Kukułkę”.
Knock-Out miał już za sobą krótki kabaretowy epizod w Klubie Artystyczno-Literackim Ździebko, założonym przez Emila Zegadłowicza. Już w tym kabarecie Swinarski posługiwał się pseudonimem Knock-Out. Ośmieszał on w popularnych szopkach satyrycznych znane poznańskie osobistości w myśl zasady: „Gdy tylko ktoś coś zbroi, zaraz w łeb go, w lewo i w prawo rozdzielam Knock-Outy. Dosięgnę cię, choćbyś zwiał ty”.
Tola Korian – artystka na miarę Yvette Guilbert
Jak się okazało Swinarski nie tylko układał pierwszorzędne teksty piosenek na potrzeby kabaretu, wskazał też Pugetowi kilku młodych dobrze rokujących i utalentowanych artystów, których warto było do Kukułki zaangażować. Gdy tylko usłyszał o pomyśle powstania nowego kabaretu, zaproponował, by w zespole znalazła się młodziutka panna Kopczyńska. Jej matka występowała wówczas jako śpiewaczka na scenach w Polsce i w Niemczech pod nazwiskiem Jankowskiej. Poprzez kontaminację tych dwóch nazwisk Swinarski stworzył dla niej pseudonim: Ko-r-jan, „dodając eufoniczne „r” między pierwsze rodzicielskie zgłoski”).
I tak oto w szeregach Różowej Kukułki znalazła się Tola Korian (Korjan). Zyskująca popularność poznanianka przyciągała swym talentem publiczność, stając się dla Pugeta artystką na miarę Yvette Guilbert (znanej francuskiej piosenkarki kabaretowej).
Poza tym Różową Kukułkę współtworzyli: poeta, satyryk i dziennikarz Jerzy Roman Gerżabek, pseudonim Ger (dodajmy: także zarekomendowany przez Swinarskiego), malarz i karykaturzysta Henryk Smuczyński, muzycy Miro-Chłapowski, Tadeusz Szeligowski (pseudonim Tauros), a także Hawrań i Murań, czyli bracia Młodziejowscy.
Duch francuskich kabaretów i Zielonego Balonika
Przedstawienia wystawiane przez Różową Kukułkę cieszyły się w Poznaniu ogromną popularnością. „Przemiły nastrój sali, atmosfera prawdziwie europejska, duża kultura i smak artystyczny” – tak komplementował jeden z dwugodzinnych przedstawień „Nowy Kurjer” nazywając inicjatywę Pugeta pierwszym w Poznaniu „istotnie literackim kabaretem”.
Atmosfera tych wieczorów przypomniała ponoć tę z najlepszych czasów Zielonego Balonika. Ale uważny obserwator mógł dopatrzyć się też wpływów francuskich kabaretów literackich. Trzeba Wam wiedzieć, że Ludwik Puget przez wiele lat mieszkał w Paryżu. „Znał go jak chyba rzadko kto, wszechstronnie, od kościołów i wielkiej sztuki począwszy, na kabarecikach literackich i knajpkach szoferskich skończywszy” – wspominała Tola Korian, od razu dodając:
„Przypuszczam, że właśnie tęsknota za światem paryskim, za swoistą atmosferą zadymionych lokalików poddała mu myśl, aby w statecznym Poznaniu stworzyć replikę sławnych kabaretów literackich”.
Nic więc dziwnego, że Pugetowi marzył się sukces na miarę dawnego francuskiego kabaretu Chat Noir. Jak się zresztą okazało, ów „stateczny Poznań” różnie reagował na występy artystów spod znaku Różowej Kukułki. Największy ferment siali ponoć ci, którzy na żadnym występie kabaretu nigdy nie byli. W pewnych kręgach klub literacki szybko zyskał opinię „domu wszeteczeństwa i niemoralności”.
Różowa Kukułka w Wielki Czwartek 1932 roku
Jeden występ Różowej Kukułki musiał być dla i twórców, jak i dla publiczności zupełnie wyjątkowy.
„Nikt z nas nie zapomni – pisał Puget – pięknego wieczoru poezji i muzyki religijnej, który daliśmy w Wielkim Tygodniu 1932 roku, kiedy figliki byłyby nie na czasie. Deklamował swe utwory W. Bąk i J. Sztaudynger, Tola Korjan śpiewała m.in. pieśni Tassa na stare melodie gondolierów weneckich”.
Ten wyjątkowy wieczór dokładnie pamiętała też Tola Korian, która 20 lat po tym wydarzeniu pisała w „Wiadomościach” Grydzewskiego:
„W tym krótkim okresie Puszet zorganizował także jeden przepiękny wieczór w Wielki Czwartek, poświęcony muzyce i poezji wielkanocnej. Poza normalnymi członkami „szajki” wystąpił wtedy jeszcze Sztaudynger, który czytał swoje utwory, Szrajberówna, która na skrzypcach grała Bacha, Pichelski, który recytował wiersze. Ja śpiewałam stare pieśni religijne, wśród których znalazł się także fragment „Jerozolimy wyzwolonej” w oryginale włoskim”.
Satyra, poezja i muzyka poważna
Choć w Różowej Kukułce królowały humor i satyra, to nie brakło tekstów lirycznych, a także muzyki poważnej. Poznański kabaret przyciągał też znanych pisarzy i literatów. Gościnnie występowali w Różowej Kukułce m.in. Marian Hemar, Arkady Fiedler oraz wspomniany już Jan Sztaudynger. Jednego wieczoru, „mimo rozpaczliwego kataru”, wystąpiła Magdalena Samozwaniec.
Sam Puget musiał być chyba bardzo dumny ze swego projektu, zwłaszcza że zaczął go rozkręcać „z siedmioma złotemi w kieszeni”. Być może problemy finansowe były jednym z powodów rozpadu kabaretu. Po kilku miesiącach Różowa Kukułka przestała kukać w Poznaniu. I choć pomysł reaktywowano w kolejnym roku, to po bogatym drugim sezonie (gdzie Tolę Korian zastąpiła debiutująca H. Grossówna) „ptaszek zamilknął”. Kabaret przeniósł się wraz z jego twórcą do Krakowa, gdzie przez czas jakiś występy Różowej Kukułki odbywały się już w pracowni Ludwika Pugeta.
O kabarecie zrobiło się jednak na tyle głośno, że utalentowaną Tolę Korian ściągnął z Poznania do Warszawy sam Julian Tuwim, a Swinarski – dla którego Kukułka była łagodna i zbyt różowa – postanowił założyć Klub Szyderców Pod Kaktusem. Zdaniem Toli Korian projekt Swinarskiego przypominał bardziej przedsiębiorstwo rozrywkowe niż literacki kabaret. Poza tym zabrakło w nim czynnika najważniejszego – Ludwika Pugeta.